Chyba każdy mój znajomy wie, jak wielkim jestem fanem programów rozrywkowych. Czekam z utęsknieniem na każdą nową edycję moich ulubionych programów. Od kiedy prawie 2 lata temu przeprowadziłem się do Warszawy, wykorzystuję każdą możliwą okazję, by obejrzeć nagraniach tych widowisk z perspektywy publiczności. Ostatnio miałem kolejną taką możliwość i chciałbym Wam przybliżyć, jakie miałem odczucia na widowni pierwszego odcinka na żywo programu "You Can Dance", który powrócił na antenę TVN po 3 latach nieobecności.
Wejściówki na program na żywo były moim marzeniem. Od zawsze chciałem poczuć "te emocje" od środka, z zupełnie innej perspektywy niż przed odbiornikiem telewizora. Miałem już przyjemność uczestnictwa na nagraniach kilku programów ( "The Voice Of Poland", "Mamy Cię"), jednak były one realizowane w całości a potem dopiero emitowane. Często określa się je jako tzw. programami z puszki. Nie było więc tego autentyzmu, który poczułem w studiu "You Can Dance" w ostatni poniedziałek. Zacznijmy jednak od początku. Miałem ze znajomymi się stawić pod studiem o 19.30. Lekko przerażeni dotarliśmy autobusem, aż za Warszawę (bo tam miało swoją lokalizację studio Transcolor). Przed studiem naszym oczom ukazał się obraz gigantycznego tłumu, który stał w kolejce. Zajęliśmy swoje miejsce i czekaliśmy, czekaliśmy, i... czekaliśmy. Gdy zaczęła się zbliżać godzina 21, zaczęto powoli wpuszczać ludzi grupami. Robiło się coraz chłodniej, po za tym ten zimny wiatr z każdej strony. Brrrr.. Trochę zmarzliśmy ;) Ktoś z przejeżdżających miał niezły ubaw, gdy zobaczył tylu ludzi i rzucił do nas hasłem: "Co dzisiaj rozdają?", ktoś z tłumu odpowiedział "że chleb" i tak staliśmy dobrą godzinę "za tym chlebem".
Kiedy w końcu po 21 wpuścili nas do środka, poczuliśmy ten luźny klimat. Na scenie panoszył się już animator, który ustawiał publiczność i próbował nas wszystkich rozkołysać w rytm znanych i lubianych hitów. Było dosyć zabawnie, bowiem ten człowiek miał śmieszne ruchy i gesty. Chodząc na różne nagrania, doszedłem do wniosku, że praca animatora jest całkiem fajna i chciałbym (jeśli się uda) kiedyś spróbować w niej swoich sił. Studio zrobiło na mnie ogromne wrażenie, scena była fajnie wyeksponowana i miała dużo rodzajów światła. Naprawdę na żywo robi to wrażenie zupełnie inne niż w telewizji. Kiedy zaczęto odliczać sekundy do wejścia na antenę, pojawiła się zjawiskowa Patricia Kazadi, oraz grono jurorów czyli Agustin Egurrola, Kinga Rusin i Michał Piróg. Gdy na scenę wbiegli tancerze, rozległy się oklaski i zaczął się taniec, który otwierał odcinek. Wszystko było profesjonalnie zorganizowane, każdy z tancerzy wiedział, że jest to jego czas na pokazanie się z jak najlepszej strony.W końcu ten program może otworzyć im drzwi do kariery.
Występy uczestników w duetach minęły nam niesamowicie szybko. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem wykonania tańca współczesnego do piosenki Sii "Elastic Heart". Podczas tego duetu poczuliśmy ogromne emocje, jakie sprezentowali nam tancerze ze sceny. Jestem przekonany, że miałbym inny odbiór tego występu przed ekranem telewizora w domu. Przerwy reklamowe ku zdziwieniu moich znajomych również upłynęły strasznie szybko. Bez wątpienia była w tym duża zasługa animatora, który zabawiał publiczność i wprowadzał wesoły klimat. Kiedy po ostatniej przerwie oglądaliśmy solowe występy trzech zagrożonych par, razem uzgodniliśmy, kto naszym zdaniem powinien odpaść z programu. Okazaliśmy się jednak słabymi jurorami, bowiem na koniec odcinka żadne z naszych przypuszczeń się nie sprawdziło. Doszliśmy do wniosku, że wynik był niesprawiedliwy... No cóż, nic niestety nie mogliśmy z tym zrobić.
Na koniec tancerze podziękowali nam oklaskami za obecność i wsparcie w czasie ich występów. Ogarnęło nas przerażenie, gdy okazało się, że do najbliższego przystanku autobusowego jest ponad 2 km, a na zegarku już późny wieczór. Czas nam jednak niesamowicie szybko minął, pełni tanecznej energii, dyskutując o tym co nas zaskoczyło, wróciliśmy do Warszawy.
/Pablo.




Brak komentarzy on "Odcinek na żywo"