Pokój bez wyjścia

    Jak obiecywaliśmy na początku naszej przygody z blogiem, co pewien czas będziemy dla Was robili wspólnie coś fajnego. Oczywiście po raz pierwszy! Nie rzucaliśmy tych słów na wiatr. Każdy z nas miał w głowie wiele pomysłów na to, czego moglibyśmy się podjąć we czwórkę. Pierwszy wspólny wybór po burzy mózgów padł na „Locked Room”. Co to takiego? To gra typu "escape the room", która od kilku miesięcy podbija Polskę! Zasady są proste: masz pewny limit czasu, by wydostać się z zamkniętego pokoju. Tajemnicze pomieszczenie jest naszpikowane ukrytymi przedmiotami, które pomogą w wydostaniu się z niego. Jednak najpierw trzeba się natrudzić i rozwiązać sporo matematycznych i logicznych zagadek. Często pokoje posiadają swój motyw przewodni i są odpowiednio stylizowane np. na chatę alchemika, garderobę zamordowanego gwiazdora czy dziuplę mafii.

     Pełni sił i energii, w piątkowe słoneczne popołudnie, postanowiliśmy zabawić się w detektywów i spróbować swoich sił w tej grze. Miejsc w Warszawie, które oferują tego typu atrakcję jest przynajmniej kilka. Nasz wybór padł na „Locked Room”. Samo znalezienie ich siedziby przysporzyło nam kilku trudności. „Locked Room” znajduje się bowiem w zwykłym mieszkaniu przy ulicy Chmielnej 5/11. W starej kamienicy nie ma jednak żadnych dużych oznaczeń, jedynie małe logo widoczne na zdjęciu, pomogło dostać się nam do środka. Gdy wchodziliśmy po schodach na czwarte piętro, już czuliśmy dreszczyk emocji. Przy okazji śmialiśmy się, że jeśli ledwo trafiliśmy do miejsca naszej przygody, to jak sobie mamy poradzić z wydostaniem się z pokoju pełnego zagadek! Nie było czasu, by się nad tym dłużej zastanowić, ponieważ drzwi mieszkania numer 11 otworzyły się i powitała nam sympatyczna właścicielka interesu. Po krótkiej instrukcji oraz wyjaśnieniu o co chodzi w zabawie, kobieta zaprowadziła nas do wyznaczonego pokoju i zamknęła za nami drzwi...


    Z pozoru jasny, przestronny, surowo umeblowany pokój początkowo wywołał w nas mieszane uczucia. Z jednej strony znajdowaliśmy się w zamkniętym  pomieszczeniu stylizowanym na miejsce zbrodni, z drugiej jednak strony, zza ciężkich, kremowych zasłon mogliśmy podziwiać widok na warszawski Nowy Świat, pełen przechodniów i spacerowiczów relaksujących w  kwietniowe popołudnie. Szybko jednak o tym zapomnieliśmy i po pierwszym szoku doznanym po przekroczeniu progu pokoju, wciągnęliśmy się w zabawę i klimat gry. Zgodnie ze wskazówkami instruktora, najpierw postanowiliśmy przeszukać całe pomieszczenie w poszukiwaniu wskazówek. Wielki zegar nieubłaganie odliczał 45 minut, a oko kamery rejestrowało każdy nasz ruch. Dodatkowej adrenaliny dostarczała złowroga muzyka dobiegająca z głośników...

    Nie chcemy zdradzać Wam szczegółów i sposobu na wydostanie się z pokoju – bo i po co? Najlepiej jest przekonać się o tym na własnej skórze. Jedyne, o czym możemy wspomnieć to to, że w „Locked Room” możecie spodziewać się wielu szafek zamkniętych na kłódki, do których kodu oczywiście nie podano. Aby je zdobyć, trzeba się nieźle naszukać, naliczyć, powiązywać fakty. Do tego multum książek do przejrzenia (a nuż w którejś z nich znajdziemy odpowiedź!), łamigłówki i… karty do gry! Pełen odjazd! Musimy zdradzić, że w pewnym momencie mieliśmy chwilę słabości. Gdy już myśleliśmy, że to koniec, a nasze kombinowanie na nic się zda, przypomniało nam się, że możemy skorzystać z pomocy instruktora (małe „fory” dla początkujących! J) Nie chcieliśmy jednak otrzymać pomocy „wprost”, dlatego też, dzięki lekkim sugestiom przemiłej Pani Mai, udało nam się dotrwać do końca. Emocje sięgnęły zenitu, gdy zegar wskazywał ostatnie 40 sekund, a my z przerażeniem otwieraliśmy sejf, w którym znajdowały się klucze do wyjścia. Wstukujemy kod, tworzący spójną całość z wszystkich zebranych wskazówek. Ostatnie sprawdzenie. Sejf otwarty! Na zegarze tylko 20 sekund, a my.. trzymamy w dłoniach pokaźnych rozmiarów pęk kluczy i zastanawiamy się, który z nich otwiera drzwi! Krzyków było co niemiara, każdy każdemu wyrywał klucze, by otworzyć drzwi i skończyć zadanie na czas! Ostatnie przekręcenie zamka i... udało się! W samą porę! Nawet nie wiecie, ile radości dostarczyło nam wydostanie się z tego pokoju i ukończenie wyzwania.

     Musimy przyznać, że „Locked Room” wywarł na nas ogromne wrażenie – to świetna zabawa dla wszystkich, którzy wraz z paczką przyjaciół chcą spróbować czegoś nietypowego. To także świetna okazja do tego, by zintegrować się i nauczyć się pracy w grupie. Tutaj nikt nie pracuje na własną rękę – chcąc wydostać się z opresji, wszyscy zebraliśmy siły i daliśmy z siebie 100%. „Locked Room” to także świetna okazja na oderwanie się od rzeczywistości – wchodząc do tajemniczego pokoju zostawiamy za sobą codzienne sprawy i staczamy walkę o przetrwanie. Brzmi górnolotnie, prawda? J Ale tak jest w rzeczywistości. Po zakończonym zadaniu, wtapiając się w tłum przechodniów poczuliśmy się, jakbyśmy wrócili do żywych. Koniecznie spróbujcie, bo warto! 
/Załoga WE JUST MADE IT

Brak komentarzy on "Pokój bez wyjścia"

Leave a Reply