Pierwsza sesja zdjęciowa

   Widząc tytuł pewnie wielu z Was chciało już mnie 'wygooglować'. Spokojnie, to nie ja byłam gwiazdą tej profesjonalnej sesji. Dziś opowiem Wam o dniu, w którym miałam przyjemność być asystentką topowej stylistki podczas sesji okładkowej dla dwutygodnika "Gala".

    Był to kolejny dzień mojego stażu, kiedy zamiast na poniedziałkowe zajęcia wolałam iść zdobywać prawdziwą wiedzę praktyczną, którą jest doświadczenie pracy w prasie. Nie wiedziałam co dokładnie czeka mnie tego dnia, zostałam tylko poinformowana, że pomogę przy sesji zdjęciowej. Od szefowej dostałam sms'em tylko tajemniczy adres. Miałam stawić się tam o 9 rano. Okazało się, że miejsce sesji to stary, tradycyjny dom z ogrodem na zielonym Żoliborzu. Później skojarzyłam nawet, że właśnie tam nagrywają serial "Lekarze".

    Pierwszym moim zadaniem było przygotowanie ubrań i dodatków do sesji. Musiały być rozłożone tak, jak w ekskluzywnym sklepie. Większość z nich było wypożyczone ze sklepów i showroom'ów, a ich wartość? Czasem bałam się pomyśleć, gdyż używaliśmy rzeczy od projektantów. Na zdjęciu możecie na przykład zobaczyć bordową suknię od Macieja Zienia. W ten sposób w jadalni powstała nasza garderoba. Buty musiały być podklejone, catering na stole - wszystko gotowe.

    Pewnie zastanawiacie się, kim była owa gwiazda naszej sesji. Od progu poznałam ją po 'perfekcyjnym' głosie - Małgorzata Rozenek. Chyba nie muszę Wam jej dalej przedstawiać. Przy konsultacjach z ekipą od razu oświadczyła, że nie chce kolejnej "pańciowatej" sesji w stylu perfekcyjnej pani domu.


    Chciała natomiast postawić na młodość (?), świeżość i naturalność. Troszkę się zdziwiłam, ale w końcu lubię wyzwania. Praca fryzjera i kosmetyczki nad jej naturalnością trwała ponad dwie godziny. Następnie do akcji mogłam wkroczyć ja i pomóc Pani Małgosi się ubrać. Nie rozdrabniając się, napiszę tylko, że ma ona swój określony styl oraz twardo manifestuję swoje zdanie, gdy coś jej nie odpowiada. Jednak muszę się pochwalić, że udało mi się trafić w gust naszej gwiazdy. To właśnie ja wybrałam pasek do okładkowego zdjęcia.

   Kolejne lokalizacje w domu zostały uchwycone, zdjęcia odbywały się nawet w łazience. Stylizacje trzeba było zmieniać w bardzo szybkim tempie. Milion zdjęć, z których później do gazety wybrano bodajże tylko osiem. Byłam pod wrażeniem jak wygląda taka sesja od kuchni. Na planie spędziliśmy dziewięć godzin. Trików stylistów Wam nie zdradzę, ale napiszę, że efekt finalny to mały procent rzeczywistości. Programy graficzne 'robią robotę'. Tylko kota w ogrodzie nie dało się dokleić do zdjęcia, więc z miłą chęcią za nim ganiałam.

Sesję wykonywała niezwykła  Marlena Bielińska z "Move Picture" i kilku biegających wokół niej asystentów. 


Zdjęcia: http://move-picture.com
/Olża.

Brak komentarzy on "Pierwsza sesja zdjęciowa"

Leave a Reply