Dziewczyno, chodź na Legię!

Jak wyobrażasz sobie mecz piłki nożnej? Gwizdek. Wrzawa na stadionie. 31 tysięcy kibiców na plastikowych siedzonkach, jeszcze więcej przed telewizorami. 100% testosteronu. Ach, te stereotypy...

Kiedyś nienawidziłam piłki nożnej, w końcu jestem dziewczyną. 90 minut przed telewizorem, wzrok śledzący piłkę - katorga! Nie wyobrażałam sobie siebie w takiej roli. Jednak jak wiadomo, ludzie się zmieniają, najczęściej pod wpływem innych. Tak też było w moim przypadku. Poznałam chłopaka - piłkarza. Temat tego sportu był na porządku dziennym. Pewnego razu zaprosił mnie na mecz, taki poważny. Na dużym stadionie, poziom Ekstraklasy. Nie ma co... trzeba było iść. Tak właśnie doszło do mojego pierwszego razu... z Legią.

Przed wejściem dostałam od niego szalik ulubionej drużyny, więc już czułam się prawie jak "kibol". Pierwsze wrażenie wchodząc na stadion warszawskiego klubu? Wow, jakie to duże! Jaka ja dostrzegę piłkę? Jako laikowi oczy latały mi dookoła głowy. Wszystko mnie ciekawiło. Kim są Ci panowie za bramką? Jak oni mają siłę tyle krzyczeć? Okazało się, że to Żyleta. Ba! Mają nawet swojego "dyrygenta". Spotkanie zaczęło się od tego, że małe dzieciaczki wybiegały na boisko, aby przedstawić skład gospodarzy. Urocze! Kolejny fajnym akcentem był hymn Legii. Kiedy wybrzmiał "Sen o Warszawie", mimowolnie miałam ciarki na ciele. Do tego oprawa - race, flagi oraz efektowne serpentyny. Tym razem kulturalnie rzucane przed meczem, nie w trakcie. Na stadionie zagościli również kibice przeciwników. Nie spodziewałam się, że tyle osób może przejechać tak wiele kilometrów za swoją ukochaną drużyny. 

Atmosfera już od pierwszego gwizdka. Interakcja z Żyletą - super! "Nakręcali" oni całe spotkanie. Już po chwili znałam wszystkie przyśpiewki i krzyczałam nawet głośniej od mojego towarzysza. Poniosło mnie na całego. Mimo tego, że było zimno, rozgrzewaliśmy się podskokami. A po golu? Wszyscy krzyczeli nazwisko strzelca. Ja całego składu jeszcze nie znałam, ale obiecałam sobie, że się nauczę. Tymczasem dzielnie próbowałam dorównać.

Mecz zakończył się, nawet nie pamiętam jakim wynikiem. Ważne było to, co przeżyłam. Pierwszy raz obejrzałam mecz na żywo i widzę ogromną różnicę. Kompletnie inne emocję. Regulaminowy czas meczu minął tak szybko. Każda dziewczyna powinna tego spróbować! Można tylko zyskać w oczach swojego chłopaka. 
/Olża

Brak komentarzy on "Dziewczyno, chodź na Legię!"

Leave a Reply